Drzewom, tak jak ludziom, zdarza się chorować.
Niektóre choroby są widoczne gołym okiem, inne można zdiagnozować dopiero po wnikliwej analizie. Jedne powodują przewlekłe osłabienie drzewa, drugie potrafią błyskawicznie (nawet w ciągu kilku sezonów) doprowadzić do jego całkowitego obumarcia.
Zdjęcia przedstawiają drzewa, które padły ofiarą ostatnich silnych wiatrów. Pierwsze – wiele lat rosło w trudnych warunkach nad Stawem Kościelnym i nastawione na mocne podmuchy, w końcu im uległo. Jego zły stan potwierdzają widoczne na pniu owocniki hubiaka pospolitego – grzyba atakującego osłabione drzewa, powodującego zgniliznę drewna. Drugie z drzew przewróciło się na terenie pomiędzy ulicą Lipową i rzeką Wieprz. Na zdjęciu widzimy, że drzewo ma usuniętą część konarów z jednej strony, co mogło przyczynić się do jego osłabienia i zaburzenia statyki. Widzimy również, że prawie nie ma korzeni. Tutaj też mamy do czynienia ze zgnilizną, jednak tym razem sprawcę możemy zobaczyć jedynie pod mikroskopem. To przywleczony z Japonii grzyb Hymenoscyphus fraxineus, który sieje spustoszenie wśród jesionów w całej Europie. Problem zamierania tych majestatycznych drzew jest tak poważny, że rezygnuje się z sadzenia ich w lasach i parkach.
Drzewa chorują. Są atakowane przez szkodniki. Są uszkadzane przez niewłaściwą pielęgnację (często nieświadomie), przez przemysł i zanieczyszczenia. Czy daje nam to powód, żeby usuwać te piękne rośliny z naszego otoczenia? Może jednak coraz gorszy stan dendroflory powinien skłonić nas do refleksji? Dlaczego zabieramy im przestrzeń do życia, kładąc wszędzie kostkę, lejąc beton i asfalt? Dlaczego fundujemy im ”pielęgnacje” polegające na potwornym rżnięciu całych koron, uszczuplając w ten sposób powierzchnię asymilacyjną i dając otwartą drogę do wnikania grzybów? Czemu wprowadzamy do środowiska tony chemii, ścieków i spalin? Wiele osób bagatelizuje problem mówiąc, że natura sobie poradzi. Tak, poradzi sobie - ale wtedy, kiedy nas już tu nie będzie.
“Kiedy wycięte zostanie ostatnie drzewo, ostatnia rzeka zostanie zatruta i zginie ostatnia ryba - odkryjemy, że nie można jeść pieniędzy.”
Powiązane posty:
- Jesienią, 25 września 1902 roku, w folwarku na Floriance przyszła na świat Aleksandra Wachniewska
- Historia Aleksandry Wachniewskiej - część III
- Historia Aleksandry Wachniewskiej - część VI
- Laudacja Aleksandry Wachniewskiej
- Historia Aleksandry Wachniewskiej - część I
Udostępnij ten tekst na Facebooku: Udostępnij na Facebooku